Bycie po prostu jest takie straszne.
Drzewo za drzewem, okno za oknem,
odczucia dające się zapisać Arialem
niczym twarze z tramwaju.
Z rozmyślań przy śniadaniu
zostały jedynie nie przetrawione
ujęcia nalotu kurzu na półkach
I piosenka z radia.
Ideały młodości to firanki w oknach,
zza których wystaje zwyczajny poranek
z gazetą i pośpiechem.
Dotykam nie swoich dłoni w międzyczasie
i są ciepłe.
Przymiotnik z rzeczownikiem
bez żadnej akrobacji. Obok siebie.
Metafory wycofują się na palcach.
Została jeszcze skórka od chleba
jakby ktoś pytał.
12/13.01.2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz