Wieczory
bez wzniosłości
są
najlepsze, bo schną
nimi
powoli
włosy,
a następne
zdarzenia poukładane
są
jeszcze
w kostkę
i cichutko czekają
na swoją
kolej.
To
są
te najbardziej miękkie,
gdy szuka się
przepisu
na
ciasto zamiast pisać
wiersze, a radio gra wzdłuż
nastroju
z geometryczną
precyzją
bez choćby
półsekundowego
przyśpieszenia.
Zmyty
makijaż,
przejrzyste zdania i wszystko
na
bieżąco
aż
do pierwszego szeptu ciemności,
który
na nowo poprzetrąca
wymiary.
10/11.12.2014