Od spodu
Mam już dosyć swojej pierwszoosobowej, z trudem wypowiadalnej przestrzeni.
Chcę otrzeć się o ciepłą nie-jaźń.
Lub najlepiej przytulić się do niej.
Mam już dosyć wiszących nade mną przedmiotów.
Tworzących przewidywalne sekwencje.
Rozpaczliwie i błagalnie wyciągam wzrok ku marzeniom sennym.
Mam już dosyć dotykania uczuć po omacku.
Chcę przyjrzeć się z góry zawirowaniom tęsknot i pożądań,
górom i dolinom i rozłożystym drzewom.
A niech sobie znowu poszumią w ich gałęziach proste historie.
A niech sobie w nich będą dymy z kominów i bezkresne morza.
Nakryte stoły i rozbite szyby.
Kwieciste ogrody i wiatr na przestrzał.
Czasem lepiej przespacerować się na wzgórze
niźli chodzić po ulicach pod mgły pierzyną.
Jestem wyczerpana oglądaniem świata od spodu.
16/17.11.2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz