Kolejny szkic z błądzenia
Miasto jest siecią ulic,
wielowarstwowymi szmerami,
mrowiskiem z nieba i ulem z wyżyn mej refleksji.
Posiada pulsującą, wieloźródłową dynamikę.
Zawiera różne historie.
Zawiera moją i twoją opowieść.
Zawiera same fragmenty,
fragmenty mojej i twojej biografii
i nigdy nie pozwala się spotkać całościom.
Chcę cię wyłowić z tłumu.
Chcę ci poświęcić chwilę
wyrwaną z mapy miasta, wyrwaną z serca dnia.
Chcę przejść tą samą ścieżką
i zgubić się sto metrów dalej.
A ty pozbieraj w międzyczasie moje myśli z chodników.
Możesz mi je potem przynieść w garściach albo
położyć anonimowo pod drzwiami.
Chmury nadciągają na wszystkich naraz.
Nikomu nie dostaje się cały deszcz,
ale i tak uśrednia odczucia ogółu.
Jutro możesz oglądać swymi oczami te same mury i okna,
na które ja dzisiaj patrzę swoimi.
Jutro mogą cię minąć ci sami ludzie,
spośród których część będzie nawet iść w konkretnym celu.
Tymczasem jesteś gdzieś w sieci ulic, a ja stoję tutaj.
Wsiadasz w tramwaj, z którego wysiadam.
Idziesz drugim brzegiem rzeki.
Widzimy to samo.
Może kiedyś dostrzeżemy siebie.
27/28.12.2010
Błądzenie to sposób na życie, ale też nieodłączna jego część. Błądzić można w każdej przestrzeni, niekoniecznie fizycznej. Błądzenie to poznawanie, to zmierzanie się na nowo z własnym doświadczeniem, konfrontowanie go ze światem zewnętrznym wobec własnej myśli, przygotowanie na nowe znaczenia i objawienia. To także nieustanna gotowość na to, by iść dalej; ciekawość oraz przebywanie w stanie nieustannego podniecenia przezwyciężającego lęk przed obcością. Bo to właśnie w dużej mierze obcowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz