Powered By Blogger

środa, 25 stycznia 2012

Zagadki lata

Gry i gierki

Wokół stołów trzaskają usta,
i serca.
Popod balatami wypełzają ciernie.
Listy się piszą, by spłonąć w ogniu.
Czasem szyderstwo rozpostarte na murze
wygląda złowieszczo nad nasyconym cieniem,
kształtami niewinnych głów.

Ręce się wciąż splatają,
a taniec utrwala się wirem.
Parkiety stają się szachownicami.

Zanim mnie pocałujesz,
pomyśl czy naprawdę tego chcesz!

Nie próbuj zaglądać mi zza ramienia
na szeroko prężącą się przed mym wzrokiem
kartę moich myśli.

Ech…tylko osunąć na chwilę powieki
lub zastygnąć w bezruchu,
zejść z planszy,
zostawić na niej buty i pochodzić boso,
odwrócić twarz ku słońcu,
poczuć ciepło na policzkach.

13/14.07.2011


Niepokora

Jeszcze walisz w ściany dnia
jak w wieko trumny.
Szarpiesz jego konstrukcją,
jak przed momentem zapuszczonymi kratami.
Pragniesz wziąć do ręki pióro albo gitarę,
przeskoczyć znane nuty,
zasłużyć na najsłodszą miłość.
Chcesz wypić mądrość z wszystkiego, co zapisano
pozrywać tulipany z klombu.

Krzyczysz z całych sił,
by echo rozciągnęło czas i przestrzeń twojego przebywania,
by rezonans zatopił w opętaniu liście drzew i szyby okienne.
Szkoda nocy na sen,
jutro pójdziesz do lasu, na spacer krzaczastą alejką
lub wyjedziesz na zawsze.

A mężczyzna przed wejściem pije to samo piwo
i jego wzrok się stopił z powietrzem,
a jego czas to wijąca się w konwulsjach spirala,
bez godziny szesnastej ani dwudziestej pierwszej.
I nie wzburzają go rozmowy o niczym,
ani nie doświadcza magnetyzmu odległych planet.
Może siedzieć wciąż na tym samym schodku,
gdy przychodzą inni i obcymi dłońmi
zmieniana jest strona płyty.

15/16.07.2011

środa, 18 stycznia 2012

Strzępy

Strzępy

Z powyjmowanych z czasu elementów nocy
da się upleść sen,
pozszywać je nicią pamięci.
Omdlewającą od wrażeń myślą
nadać światłocień niezrozumiałym gestom.
Rozjaśnić mrok uczuć.

Ulepić z zamętu melodię,
włożyć ją do uszu,
ukołysać nią hałas zdarzeń.

Odnaleźć w tym wszystkim powab i giętkość opowieści.

03/04.07.2011

wtorek, 10 stycznia 2012

Czerwiec i niepokój

Narysuj mi pustkę.

Narysuj mi pustkę, schowam sobie ten obrazek,
kiedy przyjdziesz znowu i pokąsasz mnie gradem
swojej obecności.
I ja stanę w miejscu a względem mnie
poruszą się wszystkie zjawienia,
zahuśta dźwiękoprzestrzeń.

Daj mi łyka wody,
chcę nią popić ciebie,
polać sobie głowę, co piecze od żalu,
i ugina się pod ciężarem nocy.

Zostaw mnie na środku łąki o wysokich trawach
poruszanych wiatrem wiejącym na mnie
a nie ode mnie,
bez „tam”, bez horyzontów,
z przerośniętym „tutaj”.

Po nocy jest dzień, a tu ciągle to samo:
pasjans z trosk, pasjans ze wspomnień,
najpierw kroki, później odbicia księżyca w rzece,
wyznaczone godziny drobnych spraw
i bezkres czekania na „na zawsze”.

Zostaje spoglądać na to, co się dzieje.
Żyć tym, co się wydaje.

17.06.2011


Kalejdoskop

Wszystko wypłynęło na powierzchnię zmysłów.
Nastąpiło przeobrażenie z bezkształtu idei
w wieloforemną i wielopołyskliwą,
choreograficzną treść.

Myśl już nie rzuca cienia na świat,
nie prowadzi za rękę zdarzeń.
Skryła się pomiędzy kolorami,
stała się wężem, który cichaczem wpełznął w wyrwę w melodii.
Wszystko zaczęło dziać się samo przez się,
zostało odnazwane.

Na tle nocy pląsają fajerwerki.
Nie pozostaje nic innego,
jak przystanąć i pozwolić im zawładnąć sobą,
poczuć się bez wpływu na bieg rzeczy,
z amputowaną zdolnością rozumienia,
z roztrzaskaną o skały mocą oddziaływania.

Zamienić się w stopień rzeczny
i czuć tylko, jak przepływa przez sam środek jaźni
strumień skrawków rzeczywistości
i łzy poczucia zniewolenia.

26/27.06.2011


Książeczka niepokoju

A jeśli nagle od skóry odkleją mi się wszystkie dotyki?
Wyblakną na mych źrenicach wszystkie kompozycje świateł?
Motyle zostaną zassane przez próżnię?
I paleta świata zwiotczeje i zwinie się w rulon?

I pozbawiona tego wszystkiego spojrzę błagalnie,
w lustro swego umysłu,
a tam mętna ciecz...
a tam śniedź i galaretowata breja z glonów.

I wtedy postaram się dotknąć się sama,
jak najczulej mogę, w samo czoło
i poczuję ukłucie
i ścisnę w dłoni owoc rozpaczy,
i dostrzegę wokół siebie przepaść.
Taką, z której wydrążono już nawet echo
i świst wiatru.

28/29.06.2011

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Przebrzmienia

Przebrzmienia

Skwar zaczyna powoli przygniatać do gruntu
dnie i obietnice wiosny.
Teraz tylko przyjdzie popatrzyć
na place, które parzą w stopy swą beztreścią
i ciemniejącą zieleń w parku
i mijanie nadziei
i rosnącą nieobecność.

Przysłonić to wieczorem pełnym wina i jazzu,
zniknąć na pięć dni, zniknąć na miesiąc.
Kiedyś znowu ujrzeć dwoje oczu w dymie
i bladym blasku świecy wśród ciemnych ścian
oddzielających nas od wzbierających nagością drzew.

Jesteśmy coraz starsi.
Za bardzo pozwoliliśmy się wpleść w kolej rzeczy.

01/02.06.2011


Ostateczne niezaspokojenia


Uczucia fermentują wydostając się
spod pukających o pustoszejący kieliszek palców,
spod ukradkowych spojrzeń i poprawianych włosów.
Nierozstrzygnięte romanse odwracają wciąż plecy ku plecom,
zakrzywiają linie spojrzeń
oraz tory uczęszczanych jednocześnie ulic i korytarzy,
dzielą wnętrza na oddzielne pokoje i odległe kąty,
rozłączają stoły.
Namiętności, których ślad się urwał.

Pościel zdążyła już wywietrzeć, ugościć mole.
Na tamte chwile zstąpił kurz goryczy.

A zanim się cokolwiek stanie
i gdy nie trzeba się jeszcze ustawiać na tle innych kobiet i obcych mężczyzn...
jest się rozhuśtanymi wśród pól skrzydłami maku.
Każda kropla może wpaść w ten kielich.
Jest się strumykiem mogącym popłynąć dokądkolwiek.

15.06.2011