Smutne miasta z pustymi placami
wystrzępione wiatrem i bezkres wysypisk.
Wczoraj nie udało się wylądować.
Myśli lewitowały nad asfaltem
aż do rana, następnego, poprzedniego.
Strach przed odgłosami z korytarza
ocknął drobne chwilki pokulone w pozycjach
embrionalnych na brzegach ostygłych łóżek.
A filiżanka zimnej kawy, po którą
wyciągasz dłoń stoi na chodniku i
właśnie w jej kierunku nadjeżdża pociąg.
19-20.02.2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz