Ty i ja
Ty boisz się umrzeć nagle.
Że do Twych myśli wtargnie armia obcych.
I wtem kołyska fal twej duszy
zmieni się w łomot rozsadzający tę uwitą twierdzę.
Mongolskie strzały pokaleczą twoje porozwieszane na ścianach prawdy,
a barbarzyńskie bębenki zagłuszą
trele ogródka w domku na odludziu.
Zanim się kładziesz spać,
kilka razy sprawdzasz, czy wszystko pozamykane,
czy smuga obcego nie przebija choćby wyrwy.
Ja boję się umrzeć z nudów.
Że w niewiadomo-nieruchomym trwaniu zastygną mi nad głową korony drzew.
Że wyblaknie mi żywioł miasta,
zostanie z niego monotonne tup, tup, tup
i spuszczone żaluzje w oknach.
Że mróz rutyny usztywni kompozycje ułożone z kawałeczków pospolitego chaosu.
I zstąpi na mnie mgławica dokonująca rabunku na wszystkich pięciu zmysłach,
Przed zaśnięciem wyruszam w gęstwinę ulic
poprzyglądać się latarniom.
Lub piję wino.
07/08.02.2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz