Dzień po
Zgrzyt klucza w zamku,
kroki na schodach,
i ziemia nie osunęła mi się spod stóp.
Nadal ją niby czuję, nadal mnie tu trzyma siła grawitacji.
Więc tak to właśnie wygląda?
Podobno innego końca świata miało nie być.
Widok budynków z kwiatami w oknach zmienił się w widokówkę,
płaską i nieruchomą.
Ktoś posypał ten obrazek brokatem ptasiego świergotu
i szmerem jarmarcznym.
Miałam się poczuć wolna
i poznajdować poskrywane wszędzie prawdziwe szczęście,
zakopać kłamstwa.
Ale od tego poranka dzień po wyzwoleniu zakręciło mi się w głowie.
Jak od papierosa na czczo.
Zachwiały mi się w niezdarnym pląsie chmury
ponad dachami nienaruszonego porządku.
05.03.2011
Dziś (wersja poranna)
Dzisiaj nie mam ochoty na poezję.
Wolę swoje słowa zużyć na wymyślne przekleństwa,
pomysł na dorysowanie rogów.
Dziś posprzątam biurko i pokroję sałatkę.
Ubiorę się w ładną sukienkę
i pozwolę wejść do środka światu.
Dokładnie tak samo,
jak wtedy i za każdym razem,
gdy mam ochotę na poezję.
07.03.2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz