Rozterki poredakcyjne
I o czym będzie teraz?
Teraz, gdy tak spotężniało archiwum życia?
Porozwieszać to na wszystkich drzwiach
i uciec nie wiadomo dokąd,
w bezsłowne obszary obrośnięte gęstą trawą?
Czy też zabrać się
do rozkołysanego powyżej, wieczornego nieba?
Zacząć je rozpruwać nitka po nitce,
zawinąć wokół obecnej chwili
i próbować uszyć coś na miarę
nowej potrzeby tworzenia?
08.08.2011
Lato
Lato ciągnie swój wierzchołek po ulicach pełnych kurzu.
Wygrywa pokorą z resztą pór roku.
Pogodziło się z ciszą pomiędzy półkami bibliotek
i szczebiotem turystów , co osadza się na szybach
miejsc czasowo nie zamieszkanych.
Wolno suną się po chodnikach błahostki.
Lato zahipnotyzowane swym dusznym ciężarem
i nieobecnością ludzi z reszty roku,
zaprasza pod swe skąpe odzienie
brzęk trzmieli i odgłosy świerszczy.
Zaprasza plusk fontanny i kolory sandałów.
Nie chce czekać na swój koniec,
zatem udostępnia swą powierzchnię
drobnym wydarzeniom,
spacerom w pełnym księżycu.
koszykom napełniającym się truskawkami,
niby-jakimś-tam piknikom na niby-jakiejś-tam trawie,
stłuczonym kolanom na placach zabaw.
Wyobraź sobie wraz ze mną,
że zeszliśmy na bok, w wysokie chwasty.
I tam zobaczyliśmy jakiś kawałek nieba
i usłyszeliśmy orkiestrę.
I wycinamy sobie troszkę inne historyjki,
tu z dala od właściwego ciągu spraw,
by odegnać tęsknotę, by dać się zakląć słońcu.
19/20.08.2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz