Można wyławiać swe prawdy spod stosów kartek, w objęciach bibliotek,
skatalogować uprzednio swe wcześniejsze myśli,
według alfabetu układać odgłosy duszy,
gromadzić znój życia na półkach, upychać go w kufrach,
wieszać na nim ciężką kłódkę,
a w razie potrzeby światłem latarki rozrzedzać jego gęstość,
objawiać w ciszy ścian i przy pootwieranych dziesięciu dziełach.
Można ofiarowywać piosenkę z siebie pośród umykającej drogi,
z wyobraźnią podszytą wiatrem i zeszytem w kieszeni,
mieć pod ręką tylko tyle ile można zapamiętać plus zerwaną ze słupa melodię w uszach,
przestudiować przede wszystkim wsiadanie i wysiadanie, a do torby powkładać
usłyszane nie wiadomo gdzie historyjki.
I nie zasiadać rytualnie przy pokaźnym stole z kałamarzem i słownikiem.
W razie czego zapisać serwetkę lub drugą stronę biletu.
04/05.09.2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz