Zawsze miałeś fantazję, by kupować ciastka
w piekarni, gdy wracaliśmy z tych nagrzeszonych
nocy.
Zawsze kochałam się nie w tym, kim trzeba
i umierałam przed zaśnięciem i umierałam o poranku.
Sufit ściekał na mnie powoli kropla po kropli.
Pomalowałam sobie czoło w kruki,
porysowałam sobie nadgarstki w ciernie.
Teraz rozdzieram kartki, rozszarpuję strofy
i sika z nich krew.
17.12.2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz