Nawet nie wiecie, gdzie byłam.
A to było tylko gdzieś po drodze.
Po ziemi tarzały się kawałki
większych całości. Zebrałam
je wzrokiem i wyszło mi nie to,
co trzeba.
Noc była spokojna, zakręt
po zakręcie, zaraz po deszczu,
zaraz przed wejściem, zaraz
po odjechanych tramwajach
i gdzieś pośrodku dymu z płuc.
Noc była opowiadana plakatami,
rozrywana na strzępy przez echa
i silniki, zupełnie mi obojętna
i odmierzana krokami.
Jak zobaczyła, że tutaj wchodzę,
to od razu poszła sobie za kimś innym.
13.05.2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz