Powered By Blogger

czwartek, 13 grudnia 2012

Jaw



Uważaj, bo łuska po łusce się zdemaskujesz
i wyjdzie ci na twarz to, co najbardziej ukrywasz,
to co wcisnęłaś między zdania pomalowane na czarno.

Za ostrożnie stawiasz stopy, by nie zrzucić listka
figowego z gryzących pokaleczone sumienie
marzeń.

A za tobą stąpa ktoś, kto już dawno dostrzegł,
kiedy dotykasz spojrzeniem podłogi
i wyjął ze śmietnika twe pogięte i podarte
na strzępy rozmowy z sobą.

Jeszcze trochę i staniesz rozebrana
do swych brunatnych wnętrzności
na samym środku pełnej światła sali.

12.11.2012





czwartek, 6 grudnia 2012

Rozsypywanie



Nie tak znowu powoli,
tylko w trakcie spaceru.
Na samym końcu zostaną
tylko oczy bezdomne,
by mogły patrzeć na rozsypane
ciało.

A przedostatnia będzie ręka
odnosząca klęskę w pochwytywaniu
dekomponowanych części.

Iść i patrzeć, gdy już się nie jest.
Nie z wysokości, tylko tak z boku.
Pardon, można jeszcze mówić.
Usłyszą, nie usłyszą – coś
się zawsze znajdzie do mówienia.

09.11.2012

czwartek, 29 listopada 2012

Opóźnienie



Już nie zdążę. Za małe mam stopy,
a ziemia się wciąż przechyla.
Za karę za ten skroplony w kryształki ból
nocy poukładanych w twoje i twoje twarze,
stoję znów w środku miasta rodzinnego
mojej mamy i asfalt pachnie słońcem.

I przypominam sobie, że nie zdążę do pracy.
A jej łkanie gniecie mnie spod poduszki.

Już nie zdążę pospełniać marzeń
z tamtego notesu, co został na biurku
pod kubkiem pełnym fusów po kawie,
która nie pomogła i zapadłam w rów
tego czasu, który był najbliższą ciału
pachnącą proszkiem warstwą.

Muszę teraz zejść na bok,
minąć po drodze okna
pełne hałasu z telewizorów
i jak już znajdę się na skraju
obszytym tylko lasem - najeść się
paru malin i spokojnym krokiem
pójść dokądkolwiek,
gdyż tam, gdzie powinnam
- nie zdążę.

04/05.11.2012

czwartek, 22 listopada 2012

Na nic



Może i napisał kilka wartościowych tekstów
o pociągach wydostających się na liliowe pola
i deszczu zalewającym wzniosłości z notesu.

Patrzył na porannych ludzi,
porządkując ich sobie w tramwajowy poemat.
W popielniczce wykreślone słowa
z długich, długich wersów.

Noce ze słowami – sam na sam
rzucanymi w serca lub do rzeki.

Palce kładzione na powłokach sytuacji,
po to, by pod nimi wyczuć wiersze.

A teraz wije się w bólach na łóżku
i nic nie wie oprócz tego,
jak to strasznie być odrzuconym.

25.10.2012



niedziela, 11 listopada 2012

Wyczuwanie



Świata za bardzo da się dotknąć.
Gdyby można było tylko na niego popatrzeć.
Gdyby go tylko można było zapisywać…
I robić z niego papierowe samoloty
wysyłane do tego miejsca,
gdzie są tylko bezkresne, stojące morza,
w których przygląda się sobie
jednolita ciemność…

A klamka drzwi znów jest taka zimna
jak oddech zostawiany na szybie tramwaju.
Pewnie znów ocknę się na pętli
pośród rozdawanych do rąk porannych gazet
i kawy na wynos stygnącej bardzo szybko
w chłodzie poranka,

braku kanapek i papierosów.
Gdy sięgam do torby, łudząc się, że je znajdę,
wyczuwam jedynie palcami swej drżącej dłoni
resztę niedoschniętych łez,
które spłynęły po skroniach
tuz przed zaśnięciem.


23.10.2012