Dzień dobry. Co robicie?
Nic. Rysujemy. Już od tygodnia.
Od wieków. Aha. To może pójdę.
Kupię sobie jogurt. Właściwie
cukru też brak. Zajrzę za róg,
za słońce, za przepaść, pod pamięć
krótkoterminową. Jeszcze warzywa.
Jeszcze zakręt. Właściwie to czas
zleci szybko. I znów będzie te pół
poranka nadziei, zanim miasto nie
wynurzy się z nocy i nie błyśnie
nad wątłymi wrażeniami jego
wielopowierzchniowa bryła.
I przetasuję je jedno po drugim.
I nagle znajdę się znów tutaj.
04.09.2013
Błądzenie to sposób na życie, ale też nieodłączna jego część. Błądzić można w każdej przestrzeni, niekoniecznie fizycznej. Błądzenie to poznawanie, to zmierzanie się na nowo z własnym doświadczeniem, konfrontowanie go ze światem zewnętrznym wobec własnej myśli, przygotowanie na nowe znaczenia i objawienia. To także nieustanna gotowość na to, by iść dalej; ciekawość oraz przebywanie w stanie nieustannego podniecenia przezwyciężającego lęk przed obcością. Bo to właśnie w dużej mierze obcowanie.
czwartek, 5 grudnia 2013
niedziela, 29 września 2013
Koniec lata 2013
Dziś rano wstałam i zaczesałam ścieżki na boki,
aby nie przeszkadzały mi w myśleniu każdego
minimetra wraz z całą resztą.
Taksówka zatrzymała się na dwudziestym siódmym
skrzyżowaniu, na czternastej stacji, trzecim upadku,
gdy cierń już ściskał skronie, a w radiu dobrzmiewał
dziegciowaty blues
i część świata zaczęła się myśleć sama czyimiś
obcasami o chodnik, gdy oblatywałam z liści
pod baldachimem niepamięci.
23.08.2013
aby nie przeszkadzały mi w myśleniu każdego
minimetra wraz z całą resztą.
Taksówka zatrzymała się na dwudziestym siódmym
skrzyżowaniu, na czternastej stacji, trzecim upadku,
gdy cierń już ściskał skronie, a w radiu dobrzmiewał
dziegciowaty blues
i część świata zaczęła się myśleć sama czyimiś
obcasami o chodnik, gdy oblatywałam z liści
pod baldachimem niepamięci.
23.08.2013
sobota, 7 września 2013
Ostatni raz
Pomiędzy wschodem a zachodem a zmierzchem
a następną niedajboże zimą robi się nagle tyle miejsca
na bycie kochaną na nowo, włożenie palców pomiędzy
blakniejącą z zasady siedmiolinię tęczy lub może być też
sieć pajęcza lub kryształki lodu w gęstym jak rtęć nektarze.
I po tym wszystkim znikasz zanim się zorientujesz, że pod
twą skronią przestała już od prawie wieków pleśnieć poduszka,
ale
i tak było warto. Ten ostatni.
31.07.2013
a następną niedajboże zimą robi się nagle tyle miejsca
na bycie kochaną na nowo, włożenie palców pomiędzy
blakniejącą z zasady siedmiolinię tęczy lub może być też
sieć pajęcza lub kryształki lodu w gęstym jak rtęć nektarze.
I po tym wszystkim znikasz zanim się zorientujesz, że pod
twą skronią przestała już od prawie wieków pleśnieć poduszka,
ale
i tak było warto. Ten ostatni.
31.07.2013
środa, 17 lipca 2013
Bądźmy
Bądź moją przyjaciółką odtąd dotąd, ale dalej
już nie, bo tam się kończy przeszłość i gasną
ekrany i rozpościera się zdanie "Muszę już iść".
Bądź moim znikającym punktem, ale bezboleśnie,
minimetr po minimetrze, powoli, poprzykrywana
słowami, które nic więcej nie kryją.
Mień mi się od czasu do czasu wystarczająco
dyskretnie i jednosłownie. Nie oddzielaj się
od swych rekwizytów, nie wycinaj z grupowych
zdjęć.
Bądź uśmiechniętym "Dobranoc".
04-11.07.2013
już nie, bo tam się kończy przeszłość i gasną
ekrany i rozpościera się zdanie "Muszę już iść".
Bądź moim znikającym punktem, ale bezboleśnie,
minimetr po minimetrze, powoli, poprzykrywana
słowami, które nic więcej nie kryją.
Mień mi się od czasu do czasu wystarczająco
dyskretnie i jednosłownie. Nie oddzielaj się
od swych rekwizytów, nie wycinaj z grupowych
zdjęć.
Bądź uśmiechniętym "Dobranoc".
04-11.07.2013
czwartek, 20 czerwca 2013
Labirynt
O czym myślisz? O czymś, co się naprawdę dzieje?
Nawet jeśli jest to tylko ulica, którą później można
pociąć na kawałki i powklejać do pustych ramek
po tym, na co nie starczyło już wiary?
Czy o poziomach i skosach spotykających dźwięk
wybrzmiewający w najnamacalniejszej sekundzie
i wilgoci zatrzymującej się na gubiących treść słowach?
Właśnie zmieniasz się w maleńki kryształek.
Już nie ruszysz z miejsca.
09.05.2013
Nawet jeśli jest to tylko ulica, którą później można
pociąć na kawałki i powklejać do pustych ramek
po tym, na co nie starczyło już wiary?
Czy o poziomach i skosach spotykających dźwięk
wybrzmiewający w najnamacalniejszej sekundzie
i wilgoci zatrzymującej się na gubiących treść słowach?
Właśnie zmieniasz się w maleńki kryształek.
Już nie ruszysz z miejsca.
09.05.2013
czwartek, 6 czerwca 2013
Guziczki
Są wśród nas ludzie pozapinani na wszystkie guziczki,
z milionem szuflad i przegródek. Ich myśli są ułożone
w porządku alfabetycznym, w cyfry rzymskie i podpunkty.
W ich marzenia są powstawiane linki, wykresy i tabelki.
Poczucie humoru mają obwiedzione gustowną rameczką,
subtelnie obrysowane dygresje, desygnaty na każde słowo.
Ich wierzenia leżą na półkach - można je z nich zdejmować
w zależności od potrzeby. Ich czas jest poskładany w kostkę
i niezmarnowany. Ich uczucia dobrane pod kolor, może też kształt.
Ich oczy błyszczą, zęby lśnią, cukier zawsze w cukierniczce,
mydło w mydelniczce, świat w futerale, wszystko ma wstęp,
rozwinięcie i zakończenie. Żadna nitka nie wystaje z duszy.
A ci, których obrazy są potargane wiatrem, a po rozhuśtanych
godzinach poniewierają im się niedopałki zdarzeń - wkłuwają
sobie nawzajem z rozkoszą zęby w skórę o świcie, a potem
przykrywają ją snem rozlewającym się poza wyznaczoną porę.
07.05.2013
z milionem szuflad i przegródek. Ich myśli są ułożone
w porządku alfabetycznym, w cyfry rzymskie i podpunkty.
W ich marzenia są powstawiane linki, wykresy i tabelki.
Poczucie humoru mają obwiedzione gustowną rameczką,
subtelnie obrysowane dygresje, desygnaty na każde słowo.
Ich wierzenia leżą na półkach - można je z nich zdejmować
w zależności od potrzeby. Ich czas jest poskładany w kostkę
i niezmarnowany. Ich uczucia dobrane pod kolor, może też kształt.
Ich oczy błyszczą, zęby lśnią, cukier zawsze w cukierniczce,
mydło w mydelniczce, świat w futerale, wszystko ma wstęp,
rozwinięcie i zakończenie. Żadna nitka nie wystaje z duszy.
A ci, których obrazy są potargane wiatrem, a po rozhuśtanych
godzinach poniewierają im się niedopałki zdarzeń - wkłuwają
sobie nawzajem z rozkoszą zęby w skórę o świcie, a potem
przykrywają ją snem rozlewającym się poza wyznaczoną porę.
07.05.2013
sobota, 11 maja 2013
Konfesje
Jak kiedyś w mrocznej woni bocznej nawy
rozpoczynałaś zdanie "Z żalem chcę wyznać
moje grzechy" w sposób, w który dziś czasem
mówisz "Poproszę taksówkę na Bożego Ciała
dziewięć",
tak teraz siedząc na przystanku lub na poczekalni,
obierasz sedno rzeczy ze zbędnych naleciałości
o spóźnieniach i zaniedbaniach, braku odpowiedzi
na maile i zdolności do koncentracji na tym, co się
zawiera odtąd dotąd,
a tam tylko ty i ty w cieniu jednego z możliwych
- przewinienia.
11.04.2013
rozpoczynałaś zdanie "Z żalem chcę wyznać
moje grzechy" w sposób, w który dziś czasem
mówisz "Poproszę taksówkę na Bożego Ciała
dziewięć",
tak teraz siedząc na przystanku lub na poczekalni,
obierasz sedno rzeczy ze zbędnych naleciałości
o spóźnieniach i zaniedbaniach, braku odpowiedzi
na maile i zdolności do koncentracji na tym, co się
zawiera odtąd dotąd,
a tam tylko ty i ty w cieniu jednego z możliwych
- przewinienia.
11.04.2013
niedziela, 28 kwietnia 2013
Dzień dobry
Dzień dobry. Poproszę trzydzieści deko poczucia
bezpieczeństwa, bo mam pogniecione niebo nad głową
i wyczuwam pod swoimi spostrzeżeniami bruzdy.
Pomiędzy porami dnia znajduję zgrzyty i chropowatości.
Poproszę o kawałek jakiejś obłupanej kołysanki, bo budzę się
w środku snu i spada na mą pamięć sufit wraz z chmurami.
Pomiędzy światłami z różnych szczelin stoisz i wygina
mi się cały widok, krajobraz się nadyma, pulsuje, jak
ropucha, chwile to kółeczka dymu puszczane z czyichś ust.
Wyłącz to radio, zamknij okno, zatrzymaj ulicę
pełznącą kilka kondygnacji poniżej.
01/02.04.2013
bezpieczeństwa, bo mam pogniecione niebo nad głową
i wyczuwam pod swoimi spostrzeżeniami bruzdy.
Pomiędzy porami dnia znajduję zgrzyty i chropowatości.
Poproszę o kawałek jakiejś obłupanej kołysanki, bo budzę się
w środku snu i spada na mą pamięć sufit wraz z chmurami.
Pomiędzy światłami z różnych szczelin stoisz i wygina
mi się cały widok, krajobraz się nadyma, pulsuje, jak
ropucha, chwile to kółeczka dymu puszczane z czyichś ust.
Wyłącz to radio, zamknij okno, zatrzymaj ulicę
pełznącą kilka kondygnacji poniżej.
01/02.04.2013
czwartek, 11 kwietnia 2013
Krawędź
Nie wiadomo która godzina, ale słońce
jest wysoko, a wszyscy chodzą na palcach.
A ja nie znam tej melodii, nie znam tych
krzeseł, i szaf, i zapachów. Przespałam
ciebie i mnie gdzieś na ciemnej drodze
obstawionej innymi postaciami.
Zamykam oczy i słyszę banjo, i odgłosy
z kuchni, i brzęczenie muchy. Właśnie
spadło na mnie kilka ton wieczności
i nie wiem, co się skrywa za następnym
ruchem.
28.03.2013
jest wysoko, a wszyscy chodzą na palcach.
A ja nie znam tej melodii, nie znam tych
krzeseł, i szaf, i zapachów. Przespałam
ciebie i mnie gdzieś na ciemnej drodze
obstawionej innymi postaciami.
Zamykam oczy i słyszę banjo, i odgłosy
z kuchni, i brzęczenie muchy. Właśnie
spadło na mnie kilka ton wieczności
i nie wiem, co się skrywa za następnym
ruchem.
28.03.2013
piątek, 5 kwietnia 2013
Credo
Kiedy już te chwile będą zasuszonymi kwiatami
czyli tam na drugim końcu teraz, gdzie sprzedają
cukierki bez smaku i wszystkiego trzeba się domyślać
z ruchu warg, ale przynajmniej nie trzeba zaciskać
powiek jak żelaznych szczęk... i dokąd rozpościera się
mleczna mgła, w której zanurzasz dłoń,
trzeba jeszcze paru kroków powleczonych śniegiem
i może trochę wiary poupychanej po kieszeniach.
28.03.2013
czyli tam na drugim końcu teraz, gdzie sprzedają
cukierki bez smaku i wszystkiego trzeba się domyślać
z ruchu warg, ale przynajmniej nie trzeba zaciskać
powiek jak żelaznych szczęk... i dokąd rozpościera się
mleczna mgła, w której zanurzasz dłoń,
trzeba jeszcze paru kroków powleczonych śniegiem
i może trochę wiary poupychanej po kieszeniach.
28.03.2013
czwartek, 28 marca 2013
Powrót
Rozjeżdża się głowa i bieleją małe odległości
pomiędzy moją a nie-moją myślą, gdy już
padło słowo i zagrzmiały odpowiedzi.
Przeczołgałam się pod nimi do mej niebieskawej
ciszy, gdzie piasek przesypuje się tam i z powrotem
wokół jednego niezniszczalnego punktu.
Ale przecież nic się nie stanie i inne oczy nie
podrapią mojego soczystego przeżycia ani
tamte słowa nie napiszą się w cudzą prawdę.
Wracam ulicą ze zdjęcia wśród podłużnych
migoczących okien, pełną jednozdaniowych
treści nawiniętych na nią jak na wrzeciono.
22.03.2013
pomiędzy moją a nie-moją myślą, gdy już
padło słowo i zagrzmiały odpowiedzi.
Przeczołgałam się pod nimi do mej niebieskawej
ciszy, gdzie piasek przesypuje się tam i z powrotem
wokół jednego niezniszczalnego punktu.
Ale przecież nic się nie stanie i inne oczy nie
podrapią mojego soczystego przeżycia ani
tamte słowa nie napiszą się w cudzą prawdę.
Wracam ulicą ze zdjęcia wśród podłużnych
migoczących okien, pełną jednozdaniowych
treści nawiniętych na nią jak na wrzeciono.
22.03.2013
niedziela, 17 marca 2013
Prześwity
Przez dziury w drzewach prześwitują
oddechy poprzycinane z rana, gdy wrażeń
ruch wężowaty odbywa się w wielu kierunkach
przez dziurki od klucza, przez słowa z radia
o prognozie pogody na następny wypłowiały
smutek.
W wersji pomyślanej inaczej jest to tylko
kilka prostych chwytów, dzięki którym
w łóżkach nie brakuje ciepła, a w głowach
równych rzędów liter. Albo może widoków
z werandy przy koszach pełnych jabłek.
W wersji zjawiającej się na bieżąco jest
tylko dym i trochę rozstrojonych dźwięków
o świcie. Spływająca z rzęs fantazja o dobrym
roku, dorzucane do skarbonki drzazgi.
Czajnik jęczy dwuznacznie, gdy przez
dziury w drzewach widać zagadki dawno
porozwiązywane, pouchylane rąbki losów.
Wzrok pełznie po środach i sobotach,
pieczątkach przykładanych do każdego
westchnienia, przystankach zza szyby.
21-22.02.2013
oddechy poprzycinane z rana, gdy wrażeń
ruch wężowaty odbywa się w wielu kierunkach
przez dziurki od klucza, przez słowa z radia
o prognozie pogody na następny wypłowiały
smutek.
W wersji pomyślanej inaczej jest to tylko
kilka prostych chwytów, dzięki którym
w łóżkach nie brakuje ciepła, a w głowach
równych rzędów liter. Albo może widoków
z werandy przy koszach pełnych jabłek.
W wersji zjawiającej się na bieżąco jest
tylko dym i trochę rozstrojonych dźwięków
o świcie. Spływająca z rzęs fantazja o dobrym
roku, dorzucane do skarbonki drzazgi.
Czajnik jęczy dwuznacznie, gdy przez
dziury w drzewach widać zagadki dawno
porozwiązywane, pouchylane rąbki losów.
Wzrok pełznie po środach i sobotach,
pieczątkach przykładanych do każdego
westchnienia, przystankach zza szyby.
21-22.02.2013
poniedziałek, 11 marca 2013
Pokrywa
Pokrywa śnieżna znów się zwiększy, więc trzeba
schować nerki, serce i wątrobę. A w żyłach znów
zmętnieje trochę zaplombowanego czasu.
Przymierzanie przed lustrem planów i tego, co
powiedzieć może nabierze sensu pojutrze.
Teraz trzeba się ogrzać przed ekranem komputera,
gdy obok kubek stygnącej herbaty rzuca cień na czoło.
I przesuwasz małym palcem po fotografiach, a inni
bawią się w twój sen, w krążenie ziemi wokół
słońca, w przekrzywianie zwrotnika raka.
Światła płoną i gasną, a pod datami pojawiają się
zapiski. I, aha, na trzydziestej szóstej stronie
jesteś już trzeci raz z rzędu.
20.02.2013
schować nerki, serce i wątrobę. A w żyłach znów
zmętnieje trochę zaplombowanego czasu.
Przymierzanie przed lustrem planów i tego, co
powiedzieć może nabierze sensu pojutrze.
Teraz trzeba się ogrzać przed ekranem komputera,
gdy obok kubek stygnącej herbaty rzuca cień na czoło.
I przesuwasz małym palcem po fotografiach, a inni
bawią się w twój sen, w krążenie ziemi wokół
słońca, w przekrzywianie zwrotnika raka.
Światła płoną i gasną, a pod datami pojawiają się
zapiski. I, aha, na trzydziestej szóstej stronie
jesteś już trzeci raz z rzędu.
20.02.2013
poniedziałek, 4 marca 2013
Ogłoszenie
Czytelnicy i Czytelniczki tego bloga. Obiecuję, że już wkrótce zapowiem coś bardzo ciekawego, co może zainteresować tych z Was, co piszą :)
niedziela, 3 marca 2013
Smutne miasta
Smutne miasta z pustymi placami
wystrzępione wiatrem i bezkres wysypisk.
Wczoraj nie udało się wylądować.
Myśli lewitowały nad asfaltem
aż do rana, następnego, poprzedniego.
Strach przed odgłosami z korytarza
ocknął drobne chwilki pokulone w pozycjach
embrionalnych na brzegach ostygłych łóżek.
A filiżanka zimnej kawy, po którą
wyciągasz dłoń stoi na chodniku i
właśnie w jej kierunku nadjeżdża pociąg.
19-20.02.2013
wystrzępione wiatrem i bezkres wysypisk.
Wczoraj nie udało się wylądować.
Myśli lewitowały nad asfaltem
aż do rana, następnego, poprzedniego.
Strach przed odgłosami z korytarza
ocknął drobne chwilki pokulone w pozycjach
embrionalnych na brzegach ostygłych łóżek.
A filiżanka zimnej kawy, po którą
wyciągasz dłoń stoi na chodniku i
właśnie w jej kierunku nadjeżdża pociąg.
19-20.02.2013
niedziela, 24 lutego 2013
Inwazja
Około dziesiątej trzydzieści nadciąga
inwazja wrażeń doprowadzająca do
opuchlizny skroni.
Naprawdę wierzę w wiosnę.
Podlewam zapomniane ciało,
kładę dni pachnące jeszcze farbą
na odsłonięte połacie bladej skóry.
I czekam, czekam na brzmienie
trąbki i smak wiśniowego trunku,
i jak wszystko wypuszcza pędy
kolorowego spokoju.
05.02.2013
inwazja wrażeń doprowadzająca do
opuchlizny skroni.
Naprawdę wierzę w wiosnę.
Podlewam zapomniane ciało,
kładę dni pachnące jeszcze farbą
na odsłonięte połacie bladej skóry.
I czekam, czekam na brzmienie
trąbki i smak wiśniowego trunku,
i jak wszystko wypuszcza pędy
kolorowego spokoju.
05.02.2013
sobota, 9 lutego 2013
Po drugiej stronie
A ja mam tylko błogą nadzieję
dożyć wieku średniego na piechotę,
gdy poukładane w pełne zdania miasto
będzie dosychało po wiosennym deszczu,
a za szybami będą ciastka i tulipany,
a dalej przebudowane ronda.
I minąć cię na chodniku, jak niczego
zupełnie nie widzisz i w ręku niesiesz
gazetę. A potem sfruną się gołębie
i okna przejdą w wieczór.
A to będzie już wkrótce, może jutro.
Muszę tylko podlać kwiatki, wyspać się,
zmienić życie, i tak nic nie ruszy z miejsca.
Muszę jeszcze zapomnieć.
09.01.2013
dożyć wieku średniego na piechotę,
gdy poukładane w pełne zdania miasto
będzie dosychało po wiosennym deszczu,
a za szybami będą ciastka i tulipany,
a dalej przebudowane ronda.
I minąć cię na chodniku, jak niczego
zupełnie nie widzisz i w ręku niesiesz
gazetę. A potem sfruną się gołębie
i okna przejdą w wieczór.
A to będzie już wkrótce, może jutro.
Muszę tylko podlać kwiatki, wyspać się,
zmienić życie, i tak nic nie ruszy z miejsca.
Muszę jeszcze zapomnieć.
09.01.2013
piątek, 1 lutego 2013
Wyjście
Wyjdę stąd na zawsze,
lecz zostawię płaszcz
a nikt nawet nie spojrzy.
Czas sobie spokojnie wklęśnie
a echo osiądzie tuż pod powiekami
i wsiąknie kapiące sieroco dźwięki,
i zostanie biel i czerń i błękit
i ponadgryzane wątki
na owalnych talerzach
obok nie zdmuchniętych świec.
Wiruję ponad światem.
Jestem drogą.
02.01.2013
lecz zostawię płaszcz
a nikt nawet nie spojrzy.
Czas sobie spokojnie wklęśnie
a echo osiądzie tuż pod powiekami
i wsiąknie kapiące sieroco dźwięki,
i zostanie biel i czerń i błękit
i ponadgryzane wątki
na owalnych talerzach
obok nie zdmuchniętych świec.
Wiruję ponad światem.
Jestem drogą.
02.01.2013
czwartek, 10 stycznia 2013
Zawsze
Zawsze miałeś fantazję, by kupować ciastka
w piekarni, gdy wracaliśmy z tych nagrzeszonych
nocy.
Zawsze kochałam się nie w tym, kim trzeba
i umierałam przed zaśnięciem i umierałam o poranku.
Sufit ściekał na mnie powoli kropla po kropli.
Pomalowałam sobie czoło w kruki,
porysowałam sobie nadgarstki w ciernie.
Teraz rozdzieram kartki, rozszarpuję strofy
i sika z nich krew.
17.12.2012
środa, 2 stycznia 2013
Nie-dzień
Trzeba rozchodzić mrugnięcia okien,
które musnęły unoszące się z wolna powieki.
Sobotnie popołudnie, kolejne, ach, kolejne.
Lampka na biurku to nie to.
Brak sił na dobranie do pary butów
rozrzuconych po całej świadomości.
Pół kilo mandarynek, papierosy i zapałki.
I w którą tu stronę? Do nocy czy do komody
z czystymi ręcznikami, na której stoi naczynie
pełne apatii?
Pewnie wszystko się samo okaże, ale nic
nie jest dobrze, i nic nie jest źle, i czerń
tak ściska przeponę i mostek.
02/03.12.2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)